To już prawie koniec. Pozostał nam ostatni dzień zwiedzania Nowego Jorku. Jutro wylatujemy do domu. Postanowiliśmy zatem ostatni dzień w najbardziej znanym mieście świata wycisnąć do końca, jak cytrynę. Tym razem skierowaliśmy się na południe Manhattanu, czyli do downtown.
Po wyjściu z dworca autobusowego skierowaliśmy kroki w stronę Grand Central Station. Po drodze widzieliśmy charakterystyczne kominy odprowadzające śmierdzącą parę trochę wyżej. Niestety w innych miejscach para bucha wprost z kanału.
Uwielbiam te widoki. To są moje ulubione wrażenia z Nowego Jorku – ultranowoczesne wieżowce, pokryte taflą szkła.
A co tam, przejdźmy się jeszcze raz Times Square.
Nowe dochodzenie FBI przeciwko Armstrongowi. No cóż, doigrał się chłop.
Nie mogę przestać patrzeć do góry.
Dzień jak co dzień, znowu Apple Store na GCS. Jest po prostu piękny.
W drogę na południe, w kierunku Ground Zero.
Jak ten budynek stoi? Nie jest za cienki?
A na Union Square czeka na nas atrakcja. Wielki zegar wyświetlający dług USA. Ciężko w ogóle przeliczyć liczby. Aktualny wynik to ponad 11 bilionów dolarów.
Dalej w drogę.
I nagle tuż za zakrętem… Freedom Tower – szok!
Idziemy zobaczyć najbardziej strzeżony budynek w Nowym Jorku, czyli Giełdę na Wall Street.
Dwie ulice dalej pod bykiem jest taki tłum, że nie można się dopchać, żeby zrobić dobre zdjęcie.
I znowu zadzieramy głowy.
Jesteśmy przed wejściem do Ground Zero.
I po kontroli bezpieczeństwa, niemalże tak szczegółowej jak na lotnisku, jesteśmy w środku. Nie ma tu… w zasadzie nic oprócz dwóch basenów umieszczonych w miejscu gdzie stały Dwie Wieże.
Dookoła basenów są wygrawerowane imiona i nazwiska wszystkich ofiar.
Jeszcze nie otwarte muzeum. W środku podejrzeliśmy przez szybę resztki zbrojeń z wież World Trade Center.
Po opuszczeniu strefy Ground Zero podążamy dalej na południe, aby zobaczyć Statuę Wolności.
Jak można mieszkać w czymś takim?! Przecież w takim jednym bloku mieszka dwa razy więcej, niż u mnie w całej wsi!
Docieramy do nabrzeża. Tak wieje, że głowę urywa. Cykamy kilka zdjęć i uciekamy. Od czasu huraganu i tak nie można zwiedzać wyspy ze Statuą Wolności, ale przy takim wietrze i tak byśmy się na to nie zdecydowali.
Znowu przechodzimy koło New York Stock Exchange. Środki bezpieczeństwa robią wrażenie.
Czasami odnosi się wrażenie, że budynki są tak blisko, że osoby z przeciwnych budynków mogłyby podać sobie ręce przez okno. Na dole na chodniku są miejsca, gdzie nigdy słońce nie świeciło. Idzie się jak w tunelu.
Idziemy w stronę Brooklyn Bridge.
Ten budynek wyjątkowo mi się nie podobał.
Widok na downtown z mostu.
A to już sam most. Nie tak efektowny jak Golden Gate, ale też piękny.
Kierunek Grand Central Station.
Po drodze przechodzimy przez chińską dzielnicę. Tu widać reklamę sieci LTE w Verizon.
I to już koniec, metrem docieramy do stacji, a potem do dworca autobusowego. Jutro do domu! Uffff!
Wyjazd na konferencję Macworld/iWorld 2013 sponsoruje:
W konferencji Macworld/iWorld 2013 wspierają nas:
Organizatorem wyjazdu na Macworld/iWorld 2013 jest: