Powyższy screenshot pochodzi ze strony Cult of Mac (byłem w takim szoku, że nie zdążyłem sam porobić screenshotów)
System operacyjny Mac OS X zawsze słynął ze stabilności. Legendy krążyły o tym jak to można było go nie resetować tygodniami, a nawet miesiącami. Tylko jak sięgam wstecz pamięcią, to większość tych legend pochodzi z czasów systemu 10.4 Tiger. Ja niestety tego nie doświadczyłem i odkąd pamiętam to po kolei Leopard, Snow Leopard i teraz Lion wzorami stabilności nie są. A to się Finder zawiesi i wymaga restartu komputera, a to dysk się sypnie przy sprawdzaniu uprawnień narzędziami dyskowymi, ewentualnie w najmniej oczekiwanym momencie zaskoczy nas kernel panic. A jak już nic takiego nam się nie przydarzy, to i tak raz na tydzień restart komputera musimy zrobić.
O ile z tym wszystkim jakoś sobie poradziłem, to jednak dzisiejsze wydarzenia doprowadziły mnie do białej gorączki. Otóż jak wszyscy wiemy wczoraj Apple wypuścił update systemu do 10.7.3. Po wykonaniu tego update’u mój system zwariował. Systemowi zaczęło nagle brakować paru grafik tu i ówdzie. ale to akurat był najmniejszy problem.
Uruchomienie dowolnego programu, łącznie z Finderem, kończyło się crashem, restartem górnej belki menu lub nawet wylogowaniem użytkownika.
W moim cała historia skończyła się po kolei formatem, instalacją Snow Leoparda (taką płytę miałem pod ręką), upgradem do Liona i odtworzeniem danych z Time Machine.
Na początku o całej tej sytuacji pomyślałem, że mam pecha, zwłaszcza, że nikt ze znajomych takiego błędu nie zgłaszał. Ja często mam pecha, o czym świadczą choćby moje przeboje z dyskiem ssd. Ale w międzyczasie zdążyłem kilka rzeczy doczytać. Na pierwszy artykuł trafiłem na The Verge i na drugi o identycznym przekazie na Cult of Mac. Odnotowałem identyczne objawy widoczne w podlinkowanych artykułach.
Czyli co? Okazuje się, że to jednak nie ja miałem pecha, tylko Apple dało ognia z 10.7.3. Czy ktoś to w ogóle testował, skoro problem okazuje się być powszechny? Szkoda słów… Gdzie jest ta legendarna stabilność oprogramowania od Apple?
Nie chce już mi się o tym gadać, jestem zmęczony. Apple, zróbcie coś z tym, ogarnijcie się, bo tak dalej być nie może. Dzisiaj straciłem cały dzień roboczy i szczęście w nieszczęściu, że miałem zrobiony backup na Time Machine. To wszystko razem przechodzi ludzkie pojęcie.
No cóż, jeżeli jeszcze macie 10.7.2, to zróbcie update ściągając combo ze strony Apple. To na chwilę jedyna rada, jak ustrzec się przed ryzykiem rozsypania się systemu. Oczywiście pamiętajcie o backupie.