W poniedziałek Apple pokazało nowego MacBooka Air. Jestem pod wielkim wrażeniem tego sprzętu. To co wywołuje największy opad szczęki to czas pracy na baterii. Mniejszy 11-calowy model ma ponoć pracować 9 godzin, a większy 13-calowy szokujące 12 godzin. Wszystko dzięki nowemu procesorowi z serii Haswell. Phil Schiller żartował na scenie, że teraz można na jednej baterii obejrzeć całą trylogię Władcy Pierścieni. Nieźle. Pragnę takiego laptopa. Mimo tego, że mój komputer ma już prawie 4 lata, to gdybym miał powiedzieć, co najbardziej mnie teraz w nim boli, to odpowiedziałbym, że zajechana na śmierć bateria. Prędkość jest ok, zwłaszcza po przesiadce na ssd.  Nie jestem grafikiem, muzykiem, czy filmowcem, który potrzebuje wyciskać jak najwięcej gigaherców z procesora. Za to za dobrą baterię dałbym się pokroić.

Bardzo mi się podoba to na co Apple kładzie nacisk jeżeli chodzi o rozwój linii laptopów. Cały wysiłek idzie w kierunku lepszej baterii, lepszego zasięgu wifi, szybszych złącz zewnętrznych, szybszej pamięci, itp.

macbook-air-features 

Bardzo doceniam to, że wysiłki Apple w nie idą w kierunku zbędnych bajerów, przezroczystości, przejść i innych rożnych upiększaczy systemu. Fajnie, że nie unowocześnia sie laptopow jakimiś niepotrzebnymi duperelami. Zmiany zarówno sprzętowe, jak i w warstwie oprogramowania mają nam dać to czego zwykły użytkownik oczekuje, czyli lekki szybki sprzęt, który wytrzyma na baterii cały dzień roboczy. Ah, jakaż to byłaby ulga, gdybym na całodzienny wyjazd poza miasto nie musiał brać ze sobą ciężkiego i nieporęcznego zasilacza do komputera.

Patrzę w przyszłość z pewną nadzieją, bo nawet jeżeli nie zmienię przez jakiś czas komputera, to zapowiadane zmiany w systemie OS X Mavericks (co to za nazwa?! Naprawdę zabrakło już kotów?) są bardzo obiecujące. A przecież 10.9 ma trafić również na mój sprzęt. Przejrzałem listę zapowiadanych funkcjonalności i oczywiście z punktu widzenia laika niewiele te wszystkie zmiany mówią…. :) Najbardziej spektakularna, omawiana podczas prezentacji jest według mnie funkcja App Nap. Działa to tak, że przy pracy z wieloma aplikacjami komputer celowo zwalnia pracę tych, których okna są aktualnie schowane, nie widać ich, gdyż oznacza to, że użytkownik chwilowo ich nie potrzebuje. Jeżeli tylko wyciągniemy okienko danego programu na wierzch, procesor odda mu całą moc, zwolni natomiast działanie tych, które zostaną schowane. Piękne i jakże użyteczne rozwiązanie. A to tylko jedna z wielu zapowiadanych funkcjonalności poprawiających wydajność systemu. Co to da? Ponoć około 23 procent oszczędności mocy procesora, a to z kolei odbije się na dłuższym czasie pracy na baterii… nawet na moim sprzęcie, który ma już swoje lata.

Tu 23 procent, tam kilkanaście, a tam jeszcze kilkadziesiąt i tak właśnie nowy MacBook Air ma wytrzymać cały dzień roboczy na jednym ładowaniu. Pięknie. I jeszcze jedno, jakbyście przez przypadek planowali kupno MacBooka Pro, to lepiej się dłuższą chwilę wstrzymajcie, aż i te komputery otrzymają nowe Haswelle. Patrząc na czasy pracy na baterii MacBooków Air warto to zrobić.

Nowy MacBook Air robi świetne wrażenie. Wraz z 10.9 Mavericks daje nadzieję na przyszłość
Tagi: