Obejrzałem po raz kolejny ostatni Keynote. Nie ukrywam, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczony mnogością sprzętu, który się pojawił. Już dawno nie było tak bogatej w nowości prezentacji. Tym razem od dawien dawna nie miałem najmniejszego nawet poczucia niedosytu po jej zakończeniu. Czy ktoś z Was w ogóle narzeka i twierdzi, że było słabo? Nowy MacBook Pro z ekranem typu Retina, nowy Mac mini, nowy kosmicznie wyglądający wręcz iMac, kolejna generacja dużego iPada i nowy iPad mini. Do końca nie wierzyłem w tego nowego iPada, no ale cóż, oto jest i mam na niego ogromną ochotę.

Czekałem na tę prezentację głównie ze względu na nowego MacBooka Pro 13” z ekranem Retina. Jednakże mój zapał został skutecznie ostudzony ceną, a raczej CENĄ. W moim odczuciu cena nowego MacBooka Pro z ekranem typu Retina to może jeszcze nie kosmos, ale przynajmniej stratosfera. Ok, być może ten sprzęt jest warty tych pieniędzy, co nie zmienia faktu, że ta cena jest po prostu bardzo wysoka.

Ponieważ stwierdziłem, że może chwilowo dam sobie spokój z kolejnym komputerem (w zasadzie mój bieżący ponad 3 letni MBP nie jest taki zły ;), mój wzrok skierował się w kierunku nowego iPada mini. Nie miałem oczywiście w rękach, ale tak z lotu ptaka i na pierwszy rzut, to ten nowy iPad mini wygląda na świetny sprzęt. Pierwsze i podstawowe pytanie dla kogo jest nowy iPad mini, kto jest jego grupą docelową? Otóż, będzie on przydatny dla tych co używają iPada do… relaksu. Wydaje mi się, że iPad mini jest odrobinę za mały, żeby używać go… np. do napisania książki w iA Writerze, dłuższej odpowiedzi na maila, itp. Ale dla mnie, który kątem oka patrzy w telewizor jednocześnie przeglądając Twittera na iPadzie taka wielkość jest idealna.

No więc nowy iPad mini jest dla mnie. Ja nic na iPadzie nie piszę, nic nie tworzę. Nawet na maile rzadko odpowiadam, głównie je czytam, a jeżeli już zdobędę się na jakiegoś maila, to są to maile typu „Tak”, „Nie”. Używam iPada głównie do leniwego przeglądania internetu na kanapie, do czytania książek, gazet, gram w gry, przeglądam Twittera. Nie piszę na nim żadnych tekstów, nie podłączam klawiatury. Nic z tych rzeczy, kanapa i relaks, to wszystko. Zatem iPad mini jest sprzętem dla mnie. Prawda, że sprytną teorię sobie uknułem? :)

Dodatkowym argumentem jest stosunkowo niska cena iPada mini. Ponieważ używam iPada głównie w domu, nie potrzebuję wersji z modułem GSM. Potrzebuję zwykłą 16-tkę Wi-Fi only. Akurat cena w tym przypadku jest dosyć ważna. O ile mogę wydać trochę pieniędzy na telefon – to moje narzędzie pracy i choć powyższe akapity temu przeczą, mogę raz na jakiś czas zapłacić sporo za komputer – to też moje narzędzie pracy, tak za iPada, który jest dla mnie głównie zabawką, fajnym gadżetem, niechętnie płaciłbym zbyt wysokie kwoty. Z tego punktu widzenia iPad mini spadł mi z nieba.

Ale…. No właśnie, ponoć w każdym zdaniu to co przed „ale” się nie liczy. I tak trochę jest także w tym przypadku. A po „ale” jest to, że nowy iPad ma ekran o starej nie „retinowej” rozdzielczości i procesor sprzed 1,5 roku. Należy zwrócić uwagę, że to pierwszy od dawna nowy produkt Apple, który nie ma ekranu Retina. Wydawało mi się, że Apple wykonuje to systematyczne przejście wszystkich swoich produktów na Retinę – 3 iPhone’y po kolei, 2 rodzaje MacBooków Pro, duży iPad. Tymczasem nowy iPad mini wygląda jak pół kroku wstecz. Jest nowy produkt, a takiego ekranu brak. To jest pierwsza sprawa, druga to taka, że wewnątrz iPada mini jest procesor, który ostatnio został włożony do iPada 2, czyli sprzętu sprzed 1,5 roku. Co prawda taki iPad jest wciąż oferowany, ale to nie jest żaden argument. Wszakże do bardzo niedawna był oferowany także iPhone 3GS, który dzisiaj jest już naprawdę przestarzałym sprzętem. 

No właśnie, mnie te dwa argumenty przeszkadzają. Męczy mnie myśl, że kupiłbym sprzęt, który ma pod maską stary procesor, niezbyt nowoczesny ekran. Dzisiaj zapewne prędkość tego iPada jest w porządku, ale co będzie za pół roku, za rok?

Ależ jestem rozdarty, z jednej strony chciałbym go mieć już, z drugiej strony zapewne w przyszłości (i to zapewne niezbyt odległej) doczekamy się iPada mini z ekranem Retina (taką samą gęstością pikseli jak w iPhonie). Co wtedy? Jeżeli miałbym pewność, że ten iPad mini przez kolejne dwa lata będzie sprawny i szybki to dzisiaj złożyłbym preordera. Boję się jednak, że dużo szybciej niż za te dwa lata stanie się on takim iPhonem 3GS, który już przy następnej generacji dużego i małego iPada będzie po prostu za wolny, ze zbyt przestarzałym ekranem. Ot, rozterki gadżeciarza i fanboja Apple… Macie podobnie?

iPad mini – jestem rozdarty
Tagi: