Jakiś czas temu w gronie znajomych doszło do dyskusji o tym czym skutkuje dla przeciętnego człowieka utrata telefonu komórkowego. Część osób, która brała udział w rozmowie, stwierdziła, że telefon to tylko rzecz i nie należy się do niego przyzwyczajać (też prawda), a najgorsza po zgubieniu telefonu jest… utrata wszystkich kontaktów. Nie ukrywam, otworzyłem szeroko oczy. Zaraz, zaraz, jak to „utrata kontaktów”? Jak to możliwe? Jak można stracić coś co mam zapisane na swoim koncie Google gdzieś w chmurze obliczeniowej? Dopiero po dłuższej chwili uświadomiłem sobie, że jednak nie wszyscy mają Gmaila, MobileMe, konto z usługą Microsoft Exchange po stronie serwera lub cokolwiek innego zapewniającego synchronizację danych.

Trochę prehistorii

Przypomniałem sobie dawne czasy, kiedy zmieniałem jedną Nokię na kolejną (3210 na 6100 – ech, to były czasy). Wyglądało to tak, że eksportowałem kontakty na kartę SIM, one się tam nie mieściły, bo było ich za dużo, zatem przepisywałem kontakty na kartkę papieru, a potem cierpliwie wklepywałem do nowego telefonu. Trwało to pół dnia i było bardzo frustrujące. Potem minęło kilka miesięcy i zgubiłem telefon. Stanąłem wówczas, tak jak teraz niektórzy moi znajomi, przed problemem utraty wszystkich kontaktów. No ale to było przecież dobre 7-8 lat temu! Na szczęście czasy się odrobinę zmieniły, ale okazuje się, że i dzisiaj mnóstwo osób boryka się z tymi samymi problemami, co ciekawe, będąc w posiadaniu iPhone’a, jakiegoś telefonu z Androidem lub innego smartfona, który aż prosi się o jakąś synchronizację. Aż ciężko zabrać się za taki wpis, gdyż taka synchronizacja, bez względu na to jaki sposób się wybierze, jest dzisiaj banalnie prosta, ale jak się okazuje i tak sporo osób z tego nie korzysta.

Po stronie telefonu

Oto mój sposób na synchronizację trzech podstawowych rzeczy: poczty, kontaktów i kalendarza. Po pierwsze używam Gmaila, kontaktów Google i Google kalendarza. Wszystko co najważniejsze mam zintegrowane wokół usług Google. Zacznijmy od telefonu (w moim przypadku to iPhone). Interesuje mnie to, że zmieniając cokolwiek w telefonie chcę to mieć zmienione w kalendarzu, kontaktach i poczcie Google. I tutaj sprawa jest banalnie prosta. Należy jedynie poprawnie skonfigurować swojego konto Google w iPhonie. Robi się to dosyć prosto, gdyż wszystkie trzy usługi konfiguruje się razem. Jedyne o czym należy pamiętać, to o tym, że dodając nowe konto, nie jest to konto Gmailowe tylko konto typu Microsoft Exchange.

Oczywiście samo konto pocztowe możemy zsynchronizować za pomocą 3 opcji od góry, którą przekreśliłem w powyższej grafice, ale w ten sposób zsynchronizujemy tylko pocztę i nie będziemy mieli pusha. Poczta będzie wówczas normalnie sprawdzana co kilka minut. Jeżeli chcemy mieć zsynchronizowane także kalendarz i kontakty musimy ustawić nasze konto jako konto Exchange.

Jest tylko kilka drobiazgów, o których powinniśmy wiedzieć. Pierwszy to taki, że jeżeli posiadamy wiele kalendarzy Google, to i tak możemy tą metodą zsynchronizować  tylko jeden, nasz główny kalendarz.  Druga sprawa dotyczy kontaktów. Otóż nasze kontakty są automatycznie dzielone przez Google na tzw. Moje kontakty i Pozostałe kontakty (ang. My Contacts, Other Contacts).

Z iPhonem zostaną zsynchronizowane tylko te kontakty, które są w „My Contacts”. Te które są w tzw. „Other Contacts” nie będą widoczne na iPhonie w aplikacji Kontakty. Co ciekawe będą widoczne w programie Mail, poszczególne adresy mailowe będą się pokazywały, kiedy będziemy pisać nowego maila i zaczniemy wpisywać dany adres. Jeżeli chcecie mieć w iPhonie wszystkie kontakty po prostu przenieście je do My Contacts. To rozwiązanie ma wadę. Google po pewnym czasie, na podstawie sobie znanych tylko algorytmów, zacznie „czyścić” Moje kontakty i będzie przenosić, zapewne te nie używane, do Pozostałych.

Jest jeszcze jedna wada synchronizacji Gmaila z iPhonem. Polega ona na tym, że bardzo rzadko, ale jednak, zdarzają się awarie w Google. Pamiętam, że do dosyć dużej doszło 22 września 2009 r., kiedy to Google włączyło push dla Gmaila. Zainteresowanie użytkowników było tak duże, że wszystko na pół wieczoru przestało działać. Miałem wtedy iPoda Touch i dokładnie pamiętam, że przez te pół wieczoru nie miałem ani jednego kontaktu, ani jednego maila czy terminu w kalendarzu w tymże iPodzie. No cóż, zdarza się najlepszym.

Trochę więcej zabawy po stronie komputera

Po stronie komputera, sprawa jest o wiele prostsza przynajmniej jeżeli chodzi o pocztę, bo… nie używam żadnego programu pocztowego. Używam Gmaila przez stronę, mam tam zaimportowanych pięć kont pocztowych, czyli maksymalną dozwoloną liczbę. Oczywiście mam więcej różnych kont pocztowych i do tych dodatkowych używam standardowego programu Mail, ale gdybym miał wolne miejsce w Gmailu, nawet tego bym nie używał. Gdybym dzisiaj miał jednak używać jakiegoś programu pocztowego do mojej podstawowej poczty, to zapewne byłby to Sparrow, a więc program napisany tylko i wyłącznie do obsługi Gmaila, a nie uniwersalny program pocztowy do wszystkiego. Próbowałem wielokrotnie przekonać się do różnych programów, ale zawsze kończyło się powrotem do webowego Gmaila. Nie wiem, czy to siła przyzwyczajenia, czy też Gmail faktycznie jest tak dobrze napisany. Podsumowując, problem synchronizacji poczty po stronie komputera dla mnie nie istnieje.

Sporadycznie również używam programu Książka adresowa. Sporadycznie dlatego, że głównie zaglądam do kontaktów w Gmailu przez stronę. No ale jak już zaglądam, to oczywiście mam tam wszystkie swoje kontakty.

Nie jest to rozwiązanie idealne. Nie ma mowy o synchronizacji w czasie rzeczywistym. Książka adresowa synchronizuje się z kontaktami Google okresowo co około godzinę. Niestety nie ma nigdzie przycisku „Synchronizuj teraz”. Na moje potrzeby wystarczy, gdyż tak jak pisałem zaglądam do kontaktów głównie przez stronę. W tym przypadku porównanie z MobileMe wypada zdecydowanie na korzyść usługi Apple, gdzie ta synchronizacja kontaktów z programem Książka adresowa jest natychmiastowa.

Ostatnia rzecz to kalendarz, którego… tak zgadliście, używam przez stronę ;) Ale używam też równolegle programu iCal, głównie ze względu na jego bardzo przyjazny dla użytkownika interfejs. Co ciekawe synchronizacja z serwerami Google jest tutaj o wiele lepiej rozwiązana niż w przypadku kalendarza.

Podobnie jak przy kalendarzu, nie ma pusha, żadnych natychmiastowych zmian po wpisaniu nowego wydarzenia do kalendarza poprzez stronę, czy telefon, ale po pierwsze można ustawić synchronizację co minutę lub też wymusić ją ręcznie w dowolnym momencie.

Przedstawione rozwiązanie, może i momentami niedoskonałe, daje mi wszystko czego potrzebuję. Nie oczekuję pusha, synchronizacji on-line wszystkiego w każdej sekundzie. Akceptuję to, że nie mam synchronizacji kontaktów i kalendarza w czasie rzeczywistym po stronie komputera. Cena, którą za to płacę, czyli nic (trochę jednak płacę, czyli 5 dolarów rocznie za dodatkowe 20GB Gmaila), wynagradza mi to z nawiązką i na pewno póki co nie zwrócę się w kierunku innych płatnych metod synchronizacji danych, nie za tę jakość i nie za tę cenę. Jeżeli macie inne metody synchronizacji swoich najważniejszych danych napiszcie w komentarzach.

Synchronizacja wszystkiego
Tagi: