Z jednej strony można czuć się nieco zawiedzionym. Na dzisiejszej konferencji Apple nie zobaczyliśmy niczego, czego się wcześniej nie spodziewaliśmy. Wszystkie kluczowe parametry nowego iPhone’a były znane (może poza procesorem). Wiedzieliśmy o większym ekranie, nowym docku, itd. Zdjęcia, które krążyły po internecie od kilku miesięcy okazały się prawdziwe. Nowy iPhone ma 4-calowy ekran o proporcjach 16:9, a Apple przez pół konferencji przekonywało nas, że to właśnie taki rozmiar ekranu jest właściwy dla smartphone’ów.

Czyli co? Zawód? Nie było przecież żadnych zaskoczeń! Szumne zapowiedzi Tima Cooka, że będą pilnować tajemnicy nowych produktów w sposób szczególny okazały się tylko zapowiedziami. Czy w związku z tym ta konferencja była słaba, a nowy iPhone słabym telefonem?

No właśnie, dochodzimy do sedna sprawy. Czy gdyby przez ostatnie dwa miesiące plotki o nowym iPhonie nie wyciekały dzień po dniu, czy gdybyśmy dzisiaj tuż przed rozpoczęciem konferencji nie wiedzieli wszystkiego, czy tak samo ocenilibyśmy ten telefon? To jest bardzo ciężko zrobić, ale spróbujcie. Gdyby spojrzeć na ten telefon zapominając o tym, że przecież wiedzieliśmy wszystko, to przecież nie za bardzo jest się do czego przyczepić. Oto dostaliśmy telefon, który:

  • ma super ekran (o wielkości i proporcji można dyskutować)
  • jest lżejszy
  • jest cieńszy
  • ma lepszą baterię
  • jest szybszy
  • ma lepszy aparat fotograficzny
  • ma LTE
  • ma iOS6 na pokładzie

Proszę powiedzieć kto i dlaczego czuje się zawiedziony? 

Rewolucji już nigdy nie będzie, ale to nie szkodzi
Tagi: