Pytanie podstawowe jest takie: Dlaczego Apple uparcie produkuje iPhone’a w rozmiarze 3,5”, skoro cała branża produkuje telefony od 4,2” w górę? Czy więcej czasem nie oznacza lepiej? Może Apple powinno już, jak twierdzi Przemek Pająk, posłuchać w końcu konsumentów i zrobić większego iPhone’a? Błagam, niech tego nie robi!

Dlaczego w ogóle iPhone ma rozmiar 3,5”? Zapewniam, że to nie odbyło sie metodą taką, że przyszedł Steve Jobs i tonem nie znającym sprzeciwu powiedział, że ma być 3,5” i koniec. Jestem święcie przekonany, że nad tym, że iPhone ma mieć dokładnie tyle cali, ani mniej ani więcej, rzesza specjalistów siedziała miesiącami albo i latami. Przyczyna takiego stanu rzeczy jest banalna, możliwość umieszczenia na ekranie jak największej ilości informacji przy jak największej wygodzie obsługiwania jedną ręką przez jak największą liczbę użytkowników. Podobnie sprawa ma się z proporcjami ekranu, nie przez przypadek iPhone ma proporcje 3:2, zamiast bezsensownej panoramy.  Zapewne identyczny proces odbył się w przypadku iPada i nie przez przypadek iPad ma 9,7” i proporcje 4:3 zamiast kolejnej panoramy. Używanie zarówno tabletu jak i telefonu z panoramicznym ekranem jest cholernie niewygodne w pozycji poziomej, gdzie klawiatura ekranowa bardzo często zajmuje większą część ekranu. I generalnie to się wszystko zgadza, po dłuższym użytkowaniu układa się w jedną spójną w przypadku Apple całość – to jest po prostu wygodne.

W przypadku urządzeń mobilnych wygoda użytkowania jedną reką telefonu kończy się właśnie w okolicach 3,5”. Większy telefon wymaga drugiej ręki, której akurat możemy nie mieć wolnej. Zapewne znajdą się tacy, którzy swoimi wielkimi łapskami obejmą i 5” ekrany, ale czy to oznacza, że trzeba na siłę ekrany rozciągać? Telefon ma być wygodny dla każdego, poczynając od ludzi z drobnymi rękami. 

Po kilku tygodniach używania Samsunga Galaxy S II z jego przecież wcale nie gigantycznym ekranem 4,3” z ulgą wracałem do małego poręcznego iPhone’a, na którego ekranie, dzięki idealnym proporcjom, mieści się tak samo dużo informacji, jak nie więcej. 

Na samym końcu, oprócz samej wygody obsługi urządzenia jest jeszcze wygoda lub jej brak przy jego przenoszeniu. iPhone jest dla mnie telefonem, który jest na granicy. Nie zaakceptuję nic większego. O ile w zimie, gdy mamy na sobie wiele warstw odzieży i zawsze jakaś kieszeń gdzieś się znajdzie, o tyle w lecie, gdy nie mamy na sobie prawie nic, noszenie w kieszeni krótkich spodenek małego tableciku jest absolutnie nieakceptowalne. Już iPhone momentami wydaje się minimalnie za duży i z rozrzewnieniem wspominam moją supermalutką Nokię 6100. Nic większego od iPhone’a w kieszeni nie chcę nosić. Mało tego, chętnie przywitałbym kolejnego iPhone’a z tą samą rozdzielczością, ale z jeszcze mniejszym ekranem.

Nie jest prawdą, jak twierdzi Przemek Pająk, że w przypadku pojawienia się nowego, większego ekranu, deweloperzy rachu ciachu i dostosują swoje aplikacje do większej przekątnej, tak jak to zrobili z przepisaniem aplikacji na iPada. Jakby na to nie patrzyć, nowy ekran i nowa większa rozdzielczość wiąże się z napisaniem interfesju aplikacji od nowa. To nie jest dostowanie aplikacji do ekranu typu Retina, gdzie faktycznie stosunkowo prosto przemnożono każdą grafikę przez 4 i to wystarczyło. Dodanie kilkunastu, kilkudziesięciu pikseli oznacza pisanie wszystkiego od początku. Apple po prostu na taką defragmentaryzację nie pójdzie.

I już na koniec, jak czytam cytowane przez Przemka wyniki badań o tym jak to konsumenci chcą ponoć ekranów pomiędzy 4” a 4,5”, to nasuwa mi się tylko jedno pytanie. Jak to jest, że Apple produkuje telefon z dużo za małym, według tego badania, ekranem, a mimo to bije wszystkich konkurentów z telefonami z „dobrymi” wymiarami ekranów na głowę? Wygląda na to, że Ci konsumenci nie znają tych badań skoro masowo wykupują sprzęt z ekranem, którego ponoć nie chcą.

Błagam, niech Apple nie powiększa iPhone’a
Tagi: