Posiadam iPhone’a od mniej więcej połowy stycznia. Czy zamieniłbym się na jakikolwiek inny telefon? Zdecydowanie nie, co wcale nie oznacza, że uważam iPhone’a za telefon idealny. Piszę to podsumowanie półrocza z iPhonem dzisiaj, gdyż wszystko wskazuje na to, że wraz z premierą nowego modelu oznaczonego numerem 4 wady, które mi bardzo przeszkadzają, mają szansę zostać choć trochę poprawione. Oczywiście ważne jest to co wyjdzie podczas testów zwykłych użytkowników, a nie to co mówi Steve Jobs, ale kierunek zmian bardzo mi się podoba. O wadach jednak za chwilę.

Zacznijmy od zalet:

app store – mnogość programików do wszystkiego i do niczego zabija. Wieloma się po prostu bawię, ale od wielu jestem uzależniony. To bez czego nie mogę się obejść to: Evernote, Dropbox, Twitbird Pro, Meebo, Mobile RSS,  i oczywiście kilka programów od Apple dostarczonych wraz z telefonem, czyli: Safari, Mail, Maps. Oprócz tych wymienionych, ewidentnie niezbędnych, używam jeszcze całe mnóstwo programików, gierek, itp. Mam dwie ulubione, które chciałem polecić: Geo Defense i The Treasures of Montezuma 2 (Uwaga! Bardzo uzależniające!)


synchronizacja wszystkiego – używam Gmaila, kalendarza Google, itd. (w ogóle wielu produktów Google). Dzięki temu, że Google włączył Exchange dla poczty, kalendarza i kontaktów z uśmiechem i bez żalu spoglądam na płatne Mobile Me. Mam zsynchronizowane wszystko, kasuję spam rano z iPhone’a, często bez włączania komputera odpowiadam na pilne maile, ustawiam kolejne spotkania w kalendarzu, itp. Oprócz usług Google’owych bardzo wysoko cenię również sposób działania Evernote. Mam tam zanotowane wszystkie NIP-y, wymiary jakichś reklam, które muszę często komuś podawać, robię zdjęcia (i synchronizuję oczywiście) różnych ważnych rzeczy, itp.

łatwość obsługi – to będzie ciężko opisać, ale chodzi mi mniej więcej o to, że wszystko w tym telefonie jest super intuicyjne. Jeżeli nie wiesz jak coś zrobić, to zrób tak jak czujesz, a najczęściej okaże się, że właśnie tak twórcy tego telefonu to przewidzieli. Dla przykładu wysłanie mailem zdjęcia zrobionego iPhonem jest niezwykle proste i intuicyjne. Powtórzcie tę operację na jakimś telefonie z Windowsem Mobile, to będziecie wiedzieli co mam na myśli. Dość powiedzieć, że moja niespełna dwuletnia córka, od grubo ponad pół roku potrafi odblokować iPhone’a (miałem poprzednio iPoda Touch) włączyć ulubioną gierkę o zwierzątkach, wyjść z gry, włączyć Color Me, itp.

A wady? Wady są w zasadzie dwie, ale nie jestem w stanie przejść obok nich do porządku dziennego, przestać się denerwować i po prostu przyzwyczaić. Pierwsza poważna wada to: czas trzymania na baterii.

iPhone trzyma mi maksymalnie 1,5 dnia. Ok, dużo korzystam z internetu, popołudniami sprawdzam pocztę głównie na iPhonie, korzystam z Twittera, gram w mnóstwo gierek, no i oczywiście trochę też rozmawiam, ale mimo tego wynik 1,5 dnia, a często krócej, uważam za skandaliczny. Wyjazd na jeden dzień do Warszawy bez ładowarki jest czynnością wielce ryzykowną.

Druga wada, która często w ogóle uniemożliwia mi korzystanie z iPhone’a, to ciągłe gubienie zasięgu. Komunikat „Brak sieci” lub „Szukam” jest stanem permanentnym na moim telefonie. Zanim stałem się posiadaczem iPhone’a miałem różne telefony: jakieś Nokie, których numerków nie pamiętam, jakiegoś Samsunga z rozsuwaną klapką, w którym wysłanie SMS-a doprowadzało mnie do szału (ktoś tak zrobił interfejs użytkownika chyba celowo zrobił, żeby tego SMS-a nie było można za łatwo wysłać, ewentualnie nigdy nie wysłał z tego telefonu żadnego SMS-a i nie był świadomy problemu) i w końcu jakiegoś starego SonyEricssona, który działał bardzo dobrze poza tym, że był tylko i wyłącznie telefonem. Wszystkie te telefony były zwykłe, niczegoniemające, ale miały jedną podstawową zaletę: działały, tzn. jak ktoś chciał do mnie zadzwonić, to się dodzwaniał, jak ja chciałem zadzwonić, to po prostu dzwoniłem. Teraz, posiadając wszystkomającego iPhone’a, żeby zadzwonić idę do innego pokoju, w którym wiem, że jest lepszy zasięg. Osoby, które często do mnie dzwonią już wiedzą, że jestem często poza zasięgiem i dzwonią do mnie na stacjonarny…. No kaman!?!? To tak ma być? Dodatkowo podejrzewam, że pierwsza wymieniona przeze mnie wada, czyli bardzo słaba bateria jest trochę pochodną drugiej. Przez to, że ja ciągle nie mam zasięgu, telefon męczy się i cały czas usilnie tej sieci szuka. To na pewno baterii nie pomaga.

Obejrzałem ostatni Keynote Steve’a Jobsa i odnoszę wrażenie, że te dwie, według mnie, największe wady tego telefonu są powszechnie znane. Wydaje mi się, że właśnie na elementach poprawiających te błędy (czyli wyprowadzona na zewnątrz antena i większa bateria) położono największy nacisk. No może jeszcze bardzo długo mówiono o ekranie, ale jego jakość w żaden sposób mi nie przeszkadza.

A Wam co najbardziej przeszkadza w iPhonie? A co najbardziej w nim lubicie?

Pół roku z iPhonem
Tagi: