Ostatni Keynote Apple przyniósł nam oprócz nowego iPada zmianę w sposobie jego pozycjonowania. Na konferencji 2 lata temu, kiedy to Steve Jobs pokazywał pierwszego iPada, reklamowano go jako urządzenie do przeglądania internetu, sprawdzania poczty, oglądania filmów, zdjęć oraz do gier. Jedna rzecz się nie zmieniła, dalej Apple bardzo mocno podkreśla, że iPad to znakomite urządzenie do gier (z czym akurat się zgadzam). Teraz jednak nacisk został położony na to, iż iPad to także świetne narzędzie do pracy.

Po pierwsze porównywano jego sprzedaż nie do sprzedaży pozostałych na rynku tabletów, lecz do komputerów osobistych produkowanych przez konkurencję. Po drugie, przy prezentacji możliwości nowego iPada, oprócz producentów gier, na scenie pojawił się przedstawiciel Autodesku z prezentacją profesjonalnego narzędzia do rysowania. Sporą część prezentacji poświęcono także na pokaz technicznych możliwości nowego iPhoto na iOS. Pokaz ten wypadł oszałamiająco, co pokazuje, że wraz z upływem czasu, wzrostem wydajności kolejnych generacji iPada (oraz zapewne innych tabletów), rozwojem oprogramowania, iPad coraz częściej będzie mógł być wykorzystywany jako podstawowe narzędzie do pracy.

Już dzisiaj przy odrobienie wysiłku i umiejętnym doborze oprogramowania sporo pracy da się wykonać na iPadzie. Mogłem się o tym przekonać, gdyż jakiś czas temu miałem okazję taki przymusowy trochę eksperyment przeprowadzić. Apple zafundowało mi drobną awarię i zamiast spędzić dzień na pracy, spędziłem go na stawianiu systemu od nowa. W tym czasie jednak musiałem załatwić kilka spraw, nie mogłem wziąć urlopu i na cały dzień odciąć się od świata.

Cały dzień roboczy spędziłem zatem z iPhonem (to akurat żadna nowość) i z iPadem (to nowość, bo do tej pory iPad służył mi przede wszystkim do wieczornego przeglądania internetu na kanapie oraz do gier). Dzień minął, świat się nie zawalił, a ja dzięki nowym doświadczeniom wiem, że tak pracować, przynajmniej w krótkim okresie, jednak się da.

iPad przez cały dzień służył mi za mój podstawowy sprzęt do pracy, siedziałem z nim przy biurku, poszedłem na jedno dłuższe zebranie. Wszystko sprawdziło się świetnie, także dzięki temu, że sporo rzeczy przechowuję w chmurze technologicznej. Dzięki temu miałem dostęp do zasobów mojego Gmaila, do zasobów do Dropboxa, oraz do zasobów iCloud (pliki w iA Writerze) .

Co mogłem zrobić podczas takiego dnia pracy:

  • regularnie sprawdzałem pocztę, odpowiadałem na maile – dzięki temu, że cała moja poczta jest w Gmailu i skonfigurowana na iPadzie nic mi nie umknęło – wykorzystywałem głównie domyślną aplikację mail oraz aplikację Gmail
  • przeglądałem strony internetowe – jedyny problem, na jaki można się natknąć to przeglądanie stron, które bazują na flashu (dla przykładu, zobaczcie jak wygląda strona telewizji n na iPadzie, tragedia)
  • przeglądałem i edytowałem dokumenty przechowywane w Google Docs – nie jest to specjalnie wygodne, ale możliwe!
  • przeglądałem dokumenty z DropBoxa – bez możliwości edycji

Już poza godzinami pracy dodatkowo:

  • napisałem wpis na bloga (bez grafiki, sam tekst) – wykorzystałem aplikację WordPress
  • przeglądałem Twittera
  • przeglądałem Facebooka
  • obejrzałem kilka filmów na YouTube

Czego zrobić nie mogłem:

  • grafiki do wpisu na blogu – bez Pixelmatora nigdzie się nie ruszam. Co by nie mówić ciężko na iPadzie o jakąś zaawansowaną obróbkę grafiki. Prawdę powiedziawszy, to ciężko o jakąkolwiek obróbkę grafiki. Wiem, jest Photoshop Touch (nie chodzi na moim iPadzie), jest już iPhoto (również nie chodzi na moim iPadzie)…
  • na szczęście w tym dniu nie miałem nagrania MacGadki, tego też bym zrobić nie mógł.

Podsumowując, bardzo dużo, nadspodziewanie dużo da się już dzisiaj zrobić na iPadzie (czasami również na iPhonie). Oczywiście wszystko zależy od tego co każdy z nas musi robić codziennie w pracy. Niezależnie jednak od tego, lista tych rzeczy będzie teraz już tylko rosła.

O produktywności na iOS-ie mówiliśmy w 28 odcinku MacGadki.

Produktywność na iPadzie
Tagi: